Istnieje.
Nie odpowiadam za to, co czuję,
czasem jest to żal,
czasem tylko
rozczarowanie.
To nimi podobno ranię.
Gdy słyszę:
„przyznaj — tego chciałaś“,
mam się wtedy
jak to niemowlę
winne, bo do czucia zmuszone.
Najlepiej
nie chcieć, co niewygodne,
tak dać się,
stanąć na beczce,
czule szepcząc, że można jeszcze.
Istnieje,
lecz nadal nie trzaska,
a może
już się w jej efekcie...?
Przedziwne, że w słowie „frustracja“
jest „racja”.
[praca konkursowa]
inspiracja: