W Istnionej Dolinie Niedola
na wierzbę płaczącą się pnie.
Na szyi sznurówa spętlona.
Czy skoczy? A kto ją tam wie.
Niedola o doli stroskanej
tak siedzi w Dolinie Istnionej.
Dopóki by siedzieć ochota
– to nóżki dyndają ku dole.
I siedzi, i nuci piosenkę
o tym, że znowu coś boli.
Raz z nutą goryczy, raz gniewnie
porażki wspomina do woli.
Czasami chce zmienić jej wachtę
brat Szczęście, gdy się napatoczy.
I nie rozumie, dlaczego
Niedola tak smęci co nocy.
A ona odchodzi stroskana;
znów kiedyś coś się spierdoli.
Bo nie ma Doliny Istnionej
bez tej przesmutnej Niedoli.