Do gładysza

To uczucie nieprzerwane,
kiedy wszystko masz w kontroli,
i nadętość (że aż boli)
robią twoje zacofanie. 

Niby wiesz, a jednak ciemno.
Niby znasz, lecz tylko z bliska.
Ładny perfum leci z pyska
przed beztroską pełną gębą.

Savoir vivre to jakaś ściema,
są zasady proste przecież:
ktoś nie daje – to nie bierzesz,
jak cię nie chcą – to cię nie ma.

A tak śmieją się z głupoty,
z ignorancji, z lic podwójnych,
wersji bardziej niż niespójnych.
Szkoda, że nie myślisz o tym. 

To uczucie, to wrażenie,
kiedy chcesz wszędzie być śliczny,
nie tylko tu, w sylabicznym,
durnia prędko zrobi z ciebie...