Mort

Gospodarz siedział za biurkiem
i obserwował pływ piasku,
mozolnie dłubał w zegarze.
Mistrz czasu.

Często za tym samym stołem
ścinając więzy ofiary,
kota pogłaskał i pszczołę,
zjadł curry.

Biały koń, co do końca prowadzi
(Pan baczy na swoją zwierzynę)
sprowadził coś na wzór nudy:
rutynę.

Gdy ciemność zalewa ulice,
(choć czasem o porze przedziwnej
bo nie da się zejść w przewidzianą
godzinę)

potrzeba mu pomocy w czasie,
Pan sam ma już dość na tę chwilę.
PODEJDŹ NO, CHŁOPCZE, JAK ZWĄ CIĘ?
– Mortimer.

_________________________

W TEMACIE: „Mort” – Terry Pratchett – 1987
Cykl: Świat Dysku (tom 4)