O nauce nauka



Dawniej on mnie:
tych zdań kilka
tęskni za rozumem.

Dawniej on mnie:
nie przestawaj,
choć pisać nie umiesz.

Dawniej on mnie:
Mi – Ałtorce!
Krytyk! Jak tak można!

Dawniej on mnie:
„W każdym razie,
bądź co bądź” – bez końca.



***


Analizatorzy wszelkiej maści tekstów
wciąż się dobrze mamy, wciąż edukujemy.
Czasem gubię sens ów – czy my ich, czy oni
nas tak nauczają pokory do wersów.

Analizatorzy tekstów wszelkiej maści
(bo to się nie dzieli tylko na gatunki)
gwiżdżemy bez waści na czyjeś pretensje,
bez skrupułów słownik wciskając do garści.

Sami pamiętamy, gdzie zaczynaliśmy,
reszta ma nas za tych, co wciąż nie dorośli
– nie widzimy sensu w wystawianych piątkach.

Sami pamiętamy żywcem o początkach
i jak błagaliśmy o lżejsze półśrodki,
a dziś każde słowo ważymy do końca.

***

Dziś ja tobie:
raz wskazówka, dwa,
to chociaż popraw.

Dziś ja tobie:
chcesz coś spisać?
Weź się odbij od dna.

Dziś ja tobie:
UŻYJ MÓZGU!
Bierz to na logikę!

Dziś ja tobie
zrobię dobrze.
Nie jestem krytykiem.

***

To już wspomnienie.
Dekada za pasem z tekstem i dla ludzi.
Budzisz się rano; sam nie kojarzysz,
kiedy zaczęło to nudzić.

To jak mechanizm.
Każda uwaga wpisana jakby automat.
Bo ileż trzeba wykładać to samo,
gdy autor to dalej noga?

To jest przedziwne.
Czasem się pytam – odkąd znam tę zasadę?
Jakbym się taka już urodziła...
Wykładam kawa na ławę.

To jest silniejsze.
Proszę, autorze, daruj, że chcę ci zmierzyć,
mnie czasem braknie tej cierpliwości,
ale to tobie zależy.

***

Jutro ty komuś:
tu ta narracja
innymi prawami się rządzi!

Jutro ty komuś
o tym, że słabo.
O tym, że ciągle gdzieś błądzi.

Jutro ty komuś,
a on się uprze,
że to raczej kwestia gustu.

Jutro więc wspomnij
mnie taką z dzisiaj.
Takich jak ty będzie z dwustu.