Mówimy, co tu,
co tam,
coś gdzieś grzmi.
Gdziekolwiek.
Bywa tak, że wiszą
strzępy podzielone.
Zwykle tylko coś,
czasem:
– moje;
– twoje;
czasem nawet nic.
Przecież to nie-źle.
Życia nie powstrzyma,
więc dlaczego proza
przestaje być miła…?
A mówimy, patrząc do siebie.